Jedwab z Jedwabnego Szlaku
Przemierzamy dawny Jedwabny Szlak, to jak to jest w końcu tym jedwabiem? Czy cały jedwab przyjeżdża do nas z Chin – i jak to obecnie z chińskimi produktami bywa – często jest całkowicie syntetyczny?
W Uzbekistanie wciąż spotkać można tradycyjne fabryki tej cennej tkaniny. Motyl jedwabnika składa jaja na liściach morwy, następnie larwy na czas przepoczwarzenia owijają się delikatnym, białym kokonem – i to właśnie zalążek przyszłych mieniących się barwami tęczy, jedwabnych cudów. Za cud – cena jest ogromna. Kokony wygotowuje się w gorącej wodzie. Jedwabnik ginie. Z jego kokonu zaś odwija się cieniutka jak włosek nić. Z jednego takiego kokonu można pozyskać nawet do 1000 metrów nici, cały kilometr.
Następnie nić miesza się z wełną. Ta bywa różnej jakości i różnego pochodzenia. Każdy sprzedawca zachwala swoje produkty i ich niezwykłe właściwości: ten jest jedwabny, ten zmieszany z wełną wielbłąda (wełna z wielbłąda działa przeciwzapalnie i przeciw reumatycznie, pomaga na ból głowy, kości)… A jak rozpoznać, że to wełna i jedwab – nie poliester? Jak podpalisz koniuszek i się spali a nie stopi to prawdziwy, bez dodatków sztucznych… Ważny jest też zapach palonego włosia. Kolejny test to test gładkości i delikatności tkaniny. Powinna ona przejść przez okręg pierścienia. Te szale, które gładko przejdą test – są najcenniejsze – bez domieszek. Prawdziwy jedwab charakteryzuje się też trwałością kolorów. Tkanina barwiona jest naturalnymi farbami. Wnikają one w strukturę nici tak głęboko, że ani upływ czasu, ani promienie słońca, ani mechaniczne przetarcia nie powinny naruszyć barw.
Ważne jest także czy wyrób jest dziełem rąk czy też wytworem maszynowym – tych drugich nie brakuje. O „prawdziwości” i oryginalności produktu zaświadcza jego nierówny, zupełnie „niemaszynowy brzeg”. Obecnie choć jedwab hoduje się tradycyjnie w Kotlinie Fergańskiej, to spora jego część trafia do Uzbekistanu z południa, z Afganistanu. To podobno też przygraniczne wioski zajmują się tkaniem jedwabnych szali i przygotowywaniem nici. To tam kobiety znają jeszcze stare techniki splatania nici, stare wzory tak wysoko cenione przez handlarzy i nabywców – nadające wyrobom unikalnego charakteru. Cena cudu jest ogromna – kiedy trafia na bazar potrafi kosztować kilkadziesiąt dolarów.
Czy wszystkie produkty z jedwabiu na Jedwabnym Szlaku przeszły taki proces? Tego nie wiadomo, ale z pewnością w tym tradycyjnym warsztacie w Khiwie gdzie wyszywa się suzani oraz tka jedwabne dywany wszystko wykonywane jest ręcznie, z zachowaniem tradycyjnych metod. Dywany tka się na olbrzymich krosnach – oczywiście ręcznie wiążąc węzełki. W ciągu dnia kobiety są w stanie utkać ok. 1 cm wzoru. Towarzyszy im ból pochylonego karku, poranione i stwardniałe, wytarte od przesuwającej się nici dłonie. To cena kolejnego cudu – jedwabnego, mieniącego się kolorami dywanu… Wszystkie te wyroby podobnie jak każda jedna larwa w kokonie i jak historia każdej z kobiet, której dłonie wiązały delikatne supełki – są unikalne, niepowtarzalne, jedyne w swoim rodzaju. I bardzo piękne.