Co zmieniło się w Uzbekistanie po śmierci Karimova?
A teraz parę słów o tym co zmieniło się w Uzbekistanie od śmierci prezydenta Karimova. Przypomniec należy, że dyktator rządził niepodzielnie Uzbekistanem od ponad ćwierćwiecza budując potężny i budzący lęk w mieszkańcach krajau aparat służb bezpieczeństwa i cenzury. Oskarżany o łamanie praw człowieka, tortury, prześladowanie opozycji (głównie wywodzącej się z kręgów islamskich). To tak w bardzo wielkim skrócie. Dziś, po dwóc latach po jego smierci podtrzymywany jest wizerunek odnowiciela kraju i ojca współczesnego narodu. To z resztą bardzo wygodny dla następcy wizerunek. Choć więc Karimov spoczął w marmurowym mauzoleum godnym dawnych władców, a telewizji wyświetla się filmy propagandowe o wielkim prezycencie to jednak widać już pewne zmiany. Przede wszytskim dla turystyki.
Przepisy wizowe – z niegdysiejszej papierologii nic nie zostało – wiza online w dwa dni, koszt: 20$. To co się nie zmienia to to, że wciąż dobrze mieć ją jako papier – papier wciąż rzecz święta w obrazek w telefonie jeszcze nie. Zechcą go oglądać nie tylko służby a także właściciele hoteli w celu wyrobienia nam obowiązkowej rejestracji.
Wspomniana registracja – tylko czekać jej zniesienia. Nie wszyscy już ją sprawdzają a w każdym razie nie tam gdzie turyści są oczywistością. Formalnie cały czas jednak musimy się rejestrować. Z lubością sprawdzi to służbista w mniej turystycznym miejscu. Bo może.
Pieniądze: pojawiły się banknoty 10000 i 50000 – to znaczy, że wciąż możemy być milionerami i kwota ta nie wypełni nam już całej reklamówki a zaledwie jedną większą kieszeń torby. Kurs został ujednolicony. Pieniędzy nie opłaca się wymienić nam na bazarze (co wcześniej było jedyną słuszną i powszechnie stosowaną praktyką) a w banku lub recepcji dobrego hotelu. Kantorów brak. Pojawiły się nieliczne póki co bankomaty i możliwość płacenia kartą w sklepach z pamiątkami – ale karta Visa.
Przylot, wylot: nie musimy wypełniać deklaracji (dostępnej w języku uzbeckim, gdzie jedynie trochę pomocny był „wzór” po rosyjsku), spowiadać się ze wszystkiego co wwozimy (wcześniej było to realnie kontrolowane, wraz z liczeniem pieniędzy i wwożonym sprzętem). Nikt nie zapyta nas też o to jakie leki przewozimy i czy czasem nie mamy ze sobą broni lub narkotyków. Uprzejmie wskażą nam wyjście. Tak po prostu.
Lotnisko: wcześniej chaos, ludzie skaczący przez pasy z bagażami, sumeczki w krateczki, sprzęt przywożony z emigracji, latające karty z deklaracjami… Teraz jest to zwyczajne lotnisko. Tylko tyle i aż tyle.
Służby: mają przykaz bycia przyjaznymi. Oczywiście nie twierdzę, że wcześniej nie byli, ale teraz mają ułatwiać a nie przeszkadzać. Jak to wygląda? Powołano milicję turystyczną w turystycznych miejscach – pokazują drogę do toalety, ale też pomagają znaleźć transport, podwózkę, najczęściej mówią po angielsku. w większości sa to młodzi ludzie, ciekawi obcych gości i traktujacych swój zawód z szacunkiem do tych których maja chronić. W Uzbekistanie po częsci stało sie to co w Gruzji Saakashwilego – wymieniono służby, tu przynajmniej częściowo odświeżono to srodowisko.
Zaprzestano wszechobecnych kontroli, np. sprawdzania bagażu i dokumentów przy wejściu do metra. Działa to obecnie tak, że idący lokalni mieszkańcy Taszkientu muszą się okazać i sprawdzić torebki, idący turyści z tobołami, plecakami, zostają z ukłonem i uśmiechem wpuszczeni bez kontroli. Podobnie przy wejściu na imprezy otwarte itd. Tylko przy wejściu na dworzec nic się nie zmieniło, dalej trzeba mieć bilet i paszport i „sprawdzić się”. Ogólnie jednak naprawdę czuć zmianę w podejściu. Czasami jest to nawet idiotycznie krępujące korzystać z tego, że wpuszczają Cię z ukłonem, kiedy tłum uzbeków nie ma tego szczęścia. Nie wiem jak dalej jest z zakazem fotografowania obiektów strategicznych, stawiam, że można już być w tym odważniejszym. Nikt nie przegląda zdjęć przy wyjeździe, bo było przecież i tak, włacznie ze sprawdzaniem kart pamięci 😉
Inne:
Wszystko się buduje. Podobno za kredyty ale tym niemniej jest praca i nawet ludzie wracają z emigracji… twierdząc, że są już możliwości aby w Uzbekistanie zarobić tyle co w Rosji. Nie jest to do końca optymistyczny wydźwięk, w Rosji bowiem wcale nie pracują za godziwe pieniądze – jednak mogą być u siebie. Pracę widać, nowe bloki mieszkalne powstają wszędzie. Póki co sprawiają wrażenie pustych, dziewczyna z czajchany zarabia równowartość 20 dolarów miesięcznie. Jak to więc jest? Może szanse pojawiły się ale nie dla każdego.
Jakoś dziwnie zamiast dwóch kanałów w telewizji pojawiło się ich całe multum, zagraniczne też.
Podobno zniesiono obowiązek pracy przy zbiorach bawełny. Do tej pory do sezonowych prac zaganiani byli wszyscy od dzieci w szkołach poczynając a na dorosłych – wszelkich profesji kończac.
Otwarto przejście graniczne w Pendżakencie. To duże ułatwienie nie tylko dla turystów ale także dla Tadżyków, którzy swoje rodziny pozostawili w Uzbekistanie. Do tej pory przyjazd w granice Uzbekistanu był dla nich drogą przez mękę, a nawet przyczyną wielu tragedii. Nowe/stare (zamknięte ponad 10 lat) przejściem, jest znakiem zmian także w podejściu do tej kwestii.
W Moynaku przy wrakach stoi bar i yurtcamp… I love Moynak głosi napis na barze. Za Moynakiem natomiast rozpościera się industrialny krajobraz. Na coraz większą skalę rusza wydobycie gazu z dna morza aralskiego. Sa tam Chiny, Rosja, Korea. Morze już nie wróci.
Dołożono kiczowatych halogenów na zabytkach. Świecące wielbłądy na murach Arku w Bucharze trzymają się w najlepsze, konkurencje zaczyna robić im podświetlenie murów Khiwy. Dla odmiany Registan w Samarkandzie „świeci” bardzo ładnie ale tylko od 20 do 22.
Kierowca, który wiezie nas do Moynaku dalej nie wie dlaczego morze zniknęło. Może to zmiany klimatu na całej Ziemi? Lodowce w górach topnieją… zcisza głos. O Wyspie Odrodzenia i eksperymentach tam prowadzonych nie ma pojęcia. Właściwie nic dziwnego, nie miał szans usłyszeć o tym w szkole, ani przeczytać w gazecie.
Uzbekistan otwiera się na turystykę – w tym także na turystykę indywidualną i to chyba dobrze. My zapraszamy Was na Jedwabny Szlak już na wiosnę. W planie perełki – Samarkanda, Buchara, Chiwa – ale także pustynna Karakałpacja i dla odmiany nieco górskich klimatów. Jak zwykle zaglądamy we wszystkie dziury, aby znaleźć to co ukryte, niewidoczne pozornie dla oka, a budzące w sercu ciepło i przenoszące myśli poprzez miejsca i czasy do ludzi, którzy tworzyli i tworzą dziś Jedwabny Szlak.
więcej info o wyprawie: kontakt@ethnoadventure.com