Topografia pamirskich legend
Podróż po Pamirze to podróż w trzech wymiarach. Przemieszczamy się w przestrzeni i przemieszczamy się w linii pionowej, na znaczne wysokości. Trzecim wymiarem jest czas, w który możemy się cofnąć poznając lokalnych mieszkańców i ich tradycje. Pamir to ziemia, w którą wrosły liczne legendy i opowieści zamieszkujących ją Kirgizów, Tadżyków, lokalnych Pamirców. Przestrzeń gór, na pozór dosyć jednolita w swym charakterze i kolorystyce, w rzeczywistości jest symboliczną dżunglą znaczeń dla lokalnych mieszkańców. Tradycja religijna wyznacza miejsca cudów związanych z lokalnymi świętymi Ismailizmu. Gdzieniegdzie w przestrzeni znaczeń dochodzą echa dużo starszych tradycji. To ziemia Słońca, więc i prastarego zaratustrianizmu, ale także kultów animistycznych. Każde „święte miejsce” zdobią poroża górskich kozłów, zwierząt z sięgających Nieba szczytów.
Szczególną postacią jest Iskander – Aleksander Wielki. Ziemia Badachszanu była dla niego przeznaczona jeszcze długo przedtem, kiedy do niej przybył. Zobowiązał się otoczyć ją opieką, ponieważ jak mu opowiadano – prochy jego przodków tu właśnie spoczywały. Oddał im cześć w miejscu pochówku badachszańskich władców. W ten sposób pamięć o najeźdćy przekształciła się w kult „swojego” dobroczyńcy i opiekuna. Do dziś mówi się, że mieszkańcy górskich dolin mają „greckie” rysy żołnierzy Aleksandra. Niejedno jezioro wiąże się z legendą o zatopionych skarbach Iskandera i o jego duchu przemierzającym w księżycowe noce tafle jeziora na swoim koniu – Bucefale.
Każda dolina ma też swoje opowieści o bardziej lokalnym charakterze. Czas nie zatarł ich aktualności – niektóre nawet potwierdził. Tu młody pasterz wybrał się polować na Marco Polo i… Tam z kolei żył olbrzym. Nie był groźny, Rosjanie szukali go w latach 50-tych ale znaleźli tylko odciski, ślady.
Gdzieniegdzie święte miejsca wyznaczają miejsce upamiętniające na wpół legendarnych – pół historycznych herosów Badachszanu. Świętych, cudotwórców topiących lód ogniem, jak Piri Bomafil w Roshtkala. Kiedy, jak powiadają ludzie, lód pokrył całą dolinę od Andarsitedz do Jawshangoz, Bóg nakazał Piri Bomafilowi stopić lód żywym ogniem. I szedł Bomafil od Andersitez topiąc lód płomieniem. W miejscu gdzie odpoczął powstała świątynia jego imienia. Kiedy doszedł do końca swojej drogi i wypełniło się jego zadanie powrócił do swojej wioski Maidonak. Jak to jednak bywa, nie istnieją powroty do tego co było. Zmarł i został pochowany a miejsce jego pochówku otaczane jest kultem. Nie brak tez w historii pamirskich siedlisk bohaterów ratujących wioski przed najazdami Afgańczyków. W opowieściach przewija się także postać groźnego Chingis Chana. Przed jego okrutna armią wioskę ocaliła młoda dziewczyna, która znała sposób aby z owoców winogron wytworzyć sfermentowany „sok”, którym poczęstowała najeźdźców z oczywistym skutkiem. Nocą mężczyźni z wioski poodcinali głowy śpiących żołnierzy i wioska ocalała.
Czasami zamiast postaci historycznej pojawia się zagrożenie z legend – smok.Została dziś po nim tylko smocza skała.
Tradycja ustnych powieści była jeszcze do niedawna żywą i istotną częścią życia społecznego pamirskich społeczności. Gromadzenie i opowiadanie historii zostało podniesione na tych terenach do rangi sztuki a niekiedy wykonywanej całe życie profesji. Dzieci wieczorami siadały w kręgu, słuchały powieści starszych. Zafascynowane i Przerażone. Oto młody pasterz szedł polować na Marco Polo i co? Znalazła go wampirzyca. Poczęstował ją szaszłykiem przy ognisku ale dostrzegł wysuwające się z długiego rękawa nienaturalnie długie szpony. I jeszcze czerwone usta. W nocy coś rozdarło na strzępy kukłę przypominającą człowieka, którą młody pasterz przezornie pozostawił przy wejściu do swojej jaskini. Na miejscu znalazł tylko powbijane długie paznokcie… A przecież jest noc, jurta stoi bezpiecznie w otoczeniu innych jurt na koczowisku, ale przecież słychać z daleka wycie wilków – niemożliwe aby nie uwierzyć, że wampirzyca może już czai się za najbliższym wzniesieniem…
Swoje miejsce w świecie legend mają też specyficzne wytwory natury. Jaskinia w skale obok tęczowego jeziora – Rang kul – jest miejscem niezwykłym. Z daleka widać świecący w niej punkcik. Niegdyś świecił bardziej, nazywano go lampą, okiem smoka – oświetlał wody jeziora. Była też wersja o schowanych w jaskini skarbach. Albo o świecącym, tajemniczym kamieniu. Rosjanie próbowali się tam dostać, strzelali w świecący punkt, ale nikomu jak do tej pory nie udało się wyjaśnić dziwnego zjawiska. Jak wszystkie prawdziwe tajemnice – ta pozostaje nieodkryta.
Obecnie historii nie ma już komu opowiadać. Dzieci wieżą w bohaterów z telewizji, jak ich amerykańscy koledzy – w Spidermena i Batmana. Może tylko niekiedy, kiedy trzeba nocą wyjść z jurty w wietrzną i mroźną noc, a w oddali wciąż słychać wycie wilków przypominają sobie o gadaniu staruszków, a po plecach przechodzi zimny dreszcz.
Na koniec legenda dobrze znana każdemu kto odwiedzał Zakaukazie, gdyż z powodzeniem funkcjonuje tam w niemal tej samej wersji. Bóg stworzył świat. Wszystkie narody ustawiły się w kolejce po przydział należnego im terytorium. Pamircy jako ludzie nieduzi i skromni stanęli na końcu i kiedy nadeszła ich kolej okazało się, że wszystkie ziemie zostały już rozdzielone. Pamircy zaczęli rozpaczać tak, że sam Bóg zapłakał nad nimi. Oddał więc Pamircom ziemie, którą przygotował pod swój ogród. Ziemia ta nazywa się Badachszan.