Shakrisabz,
miejsce urodzin sławnego w Uzbekistanie Amura Timura, to szczególne miejsce, po pierwsze z uwagi na fakt, że jest tam niewiele, a infrastruktura turystyczna dopiero powstaje. Wszystko można obejrzeć sobie jeszcze w stanie sprzed odnowienia. Błękitne kopuły porasta mech, piękne kafelki z freskami odpadają, w ziemi widać niekończące się fragmenty skorupek pokrytych kolorową, błękitno-zieloną emalią, a wnętrza budowli porasta grzyb. Nad wielką riuną/placem budowy góruje potężny pomnik Timura.
Z drugiej strony można zobaczyć jaki nakład pracy – wydawałoby się beznadziejnej – jest przeznaczany na zmianę tego miejsca w drugą Samarkandę, dumę Uzbekistanu i żyłę złota.
Wyburza się stare dzielnice, aby teren wokół zabytków zamienić w park, rajski ogród na pustyni. W ponad 40-stopniowym upale kobiety i mężczyźni pracują sadząc w płytkich dołkach suche drzewka, nosząc i układając bruk, docinając płyty, kopiąc suchą, spękaną ziemię.
Niezwykłe miejsce aby zobaczyć z jednej strony coś jeszcze turystycznie nie przemienionego, oraz jednoczesną energię i dynamikę zmian. Jestem pewna że za rok, dwa, piękne parkowe alejki pokryją stoiska z pamiątkami i uzbeckim hande-madem, a w słońcu będą przesuwać się wolno grupy niemieckich, francuskich, japońskich wycieczek zorganizowanych.