Mubinjon
Pozostanie chyba najlepszym wspomnieniem Uzbekistanu. Niesamowity, ponad 200 letni dom w Bucharze nie łatwo jest znaleźć w plątaninie zaułków. Nie znali go (co jednak dziwne) również miejscowi, którzy rozwiązali zagadkę lokalizacji dopiero po telefonie do właściciela, pana Mubinjon.
Jak opowiadał sam Mubinjon dom ma ponad 200 lat, pamięta lata świetności Buchary, pamięta polskich żołnierzy z armi Andersa, od razu jednak uderza poczucie tego – że dom i jego właściciel reprezentują to, co już odeszło. Bezpowrotnie.
W domu jest cicho. Na dziedzińcu wyrasta drzewo dając miły cień. Na dachu znajduje się gołębnik. Mury budynku są popękane. Część drugiego piętra zawaliła się w trzęsieniu ziemi w latach 70-tych. W przeznaczonym dla nas pokoju nie ma łóżek, tylko tradycyjne materace. Poza tym pokój jest pusty. Ze ścian patrzą bogato rzeźbione wnęki. Mubinjon prosi żeby nic o nie nie opierać, bo kruche i delikatne listewki się połamią. Na podłodze jest pełno kurzu, podobnie tumany unoszą się z materaca. Niewiele osób tu nocuje, nikt już nie sprząta. Na stoliku „recepcji” leżą gazety. Niemiecka gazeta sportowa z 1994 roku, pokryta warstwą kurzu zdaje się leżeć niedbale położona tak 11 lat temu.
Mubinjon w przewodnikach Lonely Planet opisywany jest jako ekscentryk Nigdy nie zamierzam ich swoją drogą użyć. Są takim samym błogosławieństwem jak i przekleństwem dla wszystkich – miejscowych i turystów. Trochę jak z Facebookiem, to co nieopisane w LP, nie istnieje, a szkoda, bo czasem można się zdziwić. Miano ekscentryka do właściciela domu jakoś pasuje, ale wydaje się krzywdzące. Bardziej niż ekscentryczny, jak wielu starszych ludzi, związany jest raczej ze światem, którego już nie ma. Wspomina życie domu, rodziców pijących herbatę na podcieniach drugiego piętra. Dostojnych gości. Matkę, której portrety wiszą w wielu miejscach – piękną kobietę tadżyckiego pochodzenia, która rządziła nie tylko domem ale także zajmowała miejsce w rządzie Uzbekistanu. Siostry – podaje mi ich zdjęcie w ramce mówiąc „finish”. Niestety nikogo z nich już nie ma.
Dookoła wyrastają hotele, gdzie cena za nocleg jest trzy razy wyższa, za to goście mają śniadanie, czyste łózka i ciepłą bieżącą wodę. Stare domy się wyburza, w ich miejsce powstają nowe. Co jednak dzieje się z duchem starej Buchary? Chowa się w takich miejsca jak Mubinjon, nieubłaganie spychany w zapomnienie.
Mubinjon pokazuje nam wszystkie komnaty, bogato zdobione meble, ściany z wnękami, obrazy, rzeźbione powały sufitów i dekorowane drzwi. Wszystko stoi w nieładzie, jakby ktoś zostawił to 200 lat temu. „To się jeszcze wyremontuje, to się wyprząta, tylko potrzeba więcej pieniędzy a teraz nieliczni tu przyjeżdżają. Turyści wolą drogie hotele. Nie powinno tak być, tu wyjdziesz z rana, spojrzysz – Bucharę zobaczysz! tam to już nie to”. Jego głos zapowiadający remonty i naprawy brzmi optymistycznie, patrząc jednak na jego twarz, widzę ze smutkiem, że nie wiele będzie w stanie już zmienić. Nie wiem, ilu jeszcze ludzi będzie mogło odwiedzić to miejsce, ale zapewne wkrótce podzieli ono los pozostałych. Pan Mubinjon umrze, dom zburzą, na jego miejscu postawią hotel, z łazienkami i ciepłą wodą.
Wieczorem Mubinjon patrzy w gwieździste niebo, pokazuje na Wenus i Marsa. Czeka aż wzejdzie księżyc. Dokładnie pokazuje w jakim miejscu nad dachem będzie za parę godzin. Pyta mnie co myślę o lotach w kosmos, czy jest życie na Marsie? Jest optymistą, wg niego za pięć lat ludzie będą w stanie tam dolecieć i sprawdzić. „Rozum ludzki tego nie ogarnie, jak świat jest poukładany!!”. A co z Bogiem? Czy ja wierze? On nie wydaje się przekonany. Patrzy w niebo.